Heeej!
Mam chwilkę czasu, więc pomyślałam, że napiszę jak mi idzie trzymanie się z dala od słodyczy. Ogólnie kuuusi, ale daje radę. Niestety i wczoraj, i dziś nie zmieściłam się w ustalonych kaloriach- wczoraj było aż 394kcal, dziś 366. Spowodowane jest to w sumie tym, że i wczoraj i dziś na obiad jadłam trochę kaszy gryczanej, buraczki i pierś z kurczaka na parze. Ten kurczak mi trochę tutaj przeszkodził, jutro już daje sobie spokój z mięsem. Dużo piję, wody ok 1,5-2 litrów i 3-4 szklanki zielonej herbaty. Staram się coś tam ćwiczyć, wczoraj spaliłam 384kcal, dziś dopiero 200, ale jeszcze poćwiczę.
Ważyć się nie ważę, chcę zrobić to najwcześniej w poniedziałek- obawiam się tej chwili, okropnie boję się stanąć na wagę.
Ahh życzcie mi powodzenia, coraz bardziej wątpię w to, że osiągnę te moje 49kg...
Buziaki,
XYZ
Kochana, jeśli wątpisz, to się nie uda. Tak to już działa, że to wiara i działanie czynią cuda. A takie wyjście poza limit to, uwierz mi, nic wielkiego.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Nie watp. Przy takich bilansach na pewno się uda. Gratuluję silnej woli w kwestii słodyczy.
OdpowiedzUsuńKurczak nie mógł Ci zaszkodzić. Toż to samo białko! Bilans super
OdpowiedzUsuńSkarbie, z taką ilością ruchu i przy tak niskich bilansach na pewno schudłaś. Spokojnie, bez problemu powinnaś osiągnąć swój cel.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i powodzenia
Wow, twoje bilanse naprawdę... jestem pod wrażeniem!!
OdpowiedzUsuń