wtorek, 13 listopada 2018

Moja przerwa

13.11.2018
Hej,

Dawno mnie tu nie było.
Nie miałam czym się z wami chwalić
Moje życie ostatnio to jakaś porażka, wszystko się posypało.
Każdego dnia staje się jeszcze gorsze.
Każdego dnia nie jem do 18 i po 18 mam napad, pożeram wszystko, nie panuje nad sobą.
Nie wiem jak wrócić do starych nawyków, jak wrócić do mojej kochanej Any...
Moja waga wciąż waha się między 51-52,5kg. Raz doszłam do 49, na chwilę.

Jestem załamana.
Czas mija, a ja wciąż nie robię postępów.
Brzydzę się sobą.
Wstydzę przed znajomymi.

Każdą wolą chwilę spędzam na Tumblrze (olinek-okraglinek) oglądając te piękne, wychudzone ciała.
Jutro chcę zacząć od nowa.
Od 700-1000kcal.
Może chociaż to się uda?

Mam już dość. Wróciłam do żyletki- jeśli przekroczę limit pozostawię ślad, zostawiłam go wczoraj i dziś. Nie chcę tego robić. Może dzięki temu przestanę jeść?

Wasza spasiona, 
XYZ

sobota, 27 października 2018

Szło cudownie

28.10.18

w czwaartek wieczorem zjadłam troche słodkiego
w piątek nic
w sobote do 18 nic
po 18? wyszłam ze znajomymi, jeden był wyjątkowo upierdliwy, kupił pełno słodkiego i wręcz zmuszał mnie do jedzenia tego świństwa
zjadłam
od dziś do środy nie zamierzam nic jeść
nie piszcie mi, że to źle
ja mam dość
musze schudnąć
to będzie najlepsze wyśćie
przez te 1,5 dnia jak nie jadłam czułam się doskonale, nie było żadnej różnicy, prawie nie odczułam głodu
dam radę

napiszę wam znać jak mi idzie za pare dni
trzymajcie się, trzymajcie za mnie kciuki

wciąż gruba
XYZ

środa, 24 października 2018

Idzie mi coraz lepiej

24.10.2018
Heeej!

Mam chwilkę czasu, więc pomyślałam, że napiszę jak mi idzie trzymanie się z dala od słodyczy. Ogólnie kuuusi, ale daje radę. Niestety i wczoraj, i dziś nie zmieściłam się w ustalonych kaloriach- wczoraj było aż 394kcal, dziś 366. Spowodowane jest to w sumie tym, że i wczoraj i dziś na obiad jadłam trochę kaszy gryczanej, buraczki i pierś z kurczaka na parze. Ten kurczak mi trochę tutaj przeszkodził, jutro już daje sobie spokój z mięsem. Dużo piję, wody ok 1,5-2 litrów i 3-4 szklanki zielonej herbaty. Staram się coś tam ćwiczyć, wczoraj spaliłam 384kcal, dziś dopiero 200, ale jeszcze poćwiczę.

Ważyć się nie ważę, chcę zrobić to najwcześniej w poniedziałek- obawiam się tej chwili, okropnie boję się stanąć na wagę.
Ahh życzcie mi powodzenia, coraz bardziej wątpię w to, że osiągnę te moje 49kg...

Buziaki,
XYZ

poniedziałek, 22 października 2018

Spacerek? Prawie 10km!

22.10.2018
Hej,
Dziś jestem z siebie bardzo niezadowolona- zawiodłam (cóż za nowość).
W szkole skusiłam się na słodycza, przez co z 300 nagle zrobiło się 500kcal.
Tak bardzo źle się z tym czułam, że wybrałam się na spacer. Przeszłam bez jakiejkolwiek przerwy 9,86km i takim oto sposobem spaliłam 724kcal. Wyszłam na minus z bilansem. Mimo to wciąż bardzo źle mi z tym słodyczem... Myślicie, że odbije się on na mojej wadze? Ahh 


Na jutro zaplanowałam sobie dokładnie 300 kalorii, wszystko mam już rozpisane. Muszę się tego trzymać, zrobiłam sobie 'kartkę motywacji'- czerwony kwadracik otrzymam wtedy, gdy zjem coś słodkiego, naprawdę strasznie ciężko jest mi tego nie jeść... A kiedy on się pojawi- muszę iść na spacer, przejść tyle żeby spalić co najmniej tego słodycza. Mam ogromną słabość do kilku rzeczy- czekolady (w każdej postaci- jakieś batoniki, drażetki itd), ciastek, wafelków i paluszków. No bardzo ciężko mi sobie tego odmówić, szczególnie gdy mam przerwę kilka dni....... Mam młodsze rodzeństwo więc w domu na okrągło są takie rzeczy, gdzie nie pójdziesz tam jedzą coś z tego. Moja silna wola? Nie istnieje. Dziś na przystanku autobusowym widziałam dziewczynkę, która jadła paluszki- myślałam, że oszaleje. Ale niestety takie paluszki też są okropnie kaloryczne- mała garść to ok 50kcal, a biorąc taką garść wiadomo chce się więcej i więcej i nagle okazuje się, że zjadasz całą paczkę. Ahh oby moja karteczka mi pomogła, wisi na lustrze więc na pewno nigdy jej nie przegapię, będzie na mnie cały czas patrzeć 😀
Chciałabym w końcu osiągnąć mój cel, nadal ważę 51,2kg. 


Mam nadzieję, że wy lepiej sobie radzicie.
Bo ja naprawdę nie wiem co już ze sobą zrobić.
Jestem beznadziejna....... 

Buziaki,
XYZ

niedziela, 21 października 2018

Dużo jedzenia, mało kalorii

21.10.2018
Hejka!
Odkąd przerwałam baletnicę czuje się super!
Dziś szczerze mówiąc ani przez chwilę nie męczyłam się z głodem. Zjadłam wręcz dziwnie dużo, a granicy kalorycznej (300/350) wciąż nie przekroczyłam. Nie wiem czy nie przesadziłam z ilością, co sądzicie?

Śniadanie:
herbata zielona z pomarańczą (0 kcal)
ananas świeży- 104gram (50kcal)
2 śniadanie:
herbata, ponownie zielona z pomarańczą (0 kcal)
jajko na twardo, 55gram (85 kcal)
2x pieczywo lekkie sonko (łącznie 40kcal)

Obiad:
kalafior pieczony, 200gram (50kcal)
niecała łyżka jogurtu greckiego (zjadłam nawet nie połowę tego ze zdjęcia, maczałam w nim tylko kalafior, na talerzu widzicie całą łyżkę- 13kcal)
ząbek czosnku (4 kcal)


Na kolacje możliwe, że zjem 1 lub 2 takie pieczywa jak wyżej, w aplikacji już je doliczyłam. Łącznie wychodzi 261kcal.


Boję się, że trochę zbyt dużo zjadłam, kalorie wyszły super ale nie uważacie, że ilościowo zbyt dużo? Ogólnie jadłam w ok. 3 godzinnych przerwach, aplikacja na pewno się nie myli- mam 2 i na każdej kaloryczność wychodzi taka sama. Poza tym wypiłam prawie 2l czystej wody. Naprawdę boję się, że po tym wszystkim przytyje, boję się, że nie dam rady schudnąć.... Jeść mniej? 


Proszę pomóżcie
Buziaki, 
XYZ

sobota, 20 października 2018

Przewrwanie baletnicy

20.10.2018
Hej,

Z ogromnym bólem muszę Wam napisać, że zakończyłam moją historię z tą dietą. Niestety to nie dla mnie, mój organizm się zbuntował.
Pomijając ciągłe zawroty głowy, wahania nastrojów, miewałam OGROMNE ataki obżarstwa. Widząc coś na co miałam ochotę (czyli w sumie prawie wszystko) zaczynałam się trząść, mój humor diametralnie się zmieniał i zaczynałam być wręcz agresywna. To nie było normalne. Chcąc wziąć np kostkę czekolady wpadałam w jakąś furię i jadłam wszystko co tylko się dało- obżerałam się aż do bólu, popijałam to butelką wody i biegłam do toalety wymiotować. Spędzałam 40-60 minut w łazience ze szczoteczką do zębów w przełyku, dopóki nie opadałam z sił. . Po tym oczywiście 2 godziny ćwiczyłam żeby spalić to co zdążyło się wchłonąć. Nie, to nie jest normalne. Nie, nie chce chudnąc za taką cenę, nie chcę mieć jakiejś bulimii...  Fakt, zrzuciłam 2kg w 4 dni ale bez przesady...

W związku z tym wracam do mojej poprzedniej diety- 300/350kcal dziennie. To o wiele lepiej znosiłam- w ciągu dnia mogłam mieszać smaki, mogłam dobierać sobie jedzonko, ograniczać według własnego uznania. Brakuje mi 2 kilogramów do osiągnięcia celu, dam radę do końca października? Hmm powiedzmy 05.11.2018- chcę wtedy ważyć mniej niż 50kg, 49 to moje marzenie.

Jeśli chodzi o baletnicę- czy polecam? Przez to jak zachowywał się mój organizm stanowczo odradzam. nie wiem jak u innych może to działać, ale ja już chyba jej więcej nie spróbuję.

BILANS na dziś:

  • serek wiejski lekki, 150gram i 122kcal
  • pieczony kalafior, 250gram i 68kcal 
  • pieczona papryka, 30gram i 10kcal
  • świeży ananas, 181gram i 100kcal
  • herbata zielona bez cukru, herbata zwykła bez cukru, woda (myślę, że ok litra, do wieczora wypije jeszcze trooooszkę)
tu mamy 300kcal, podkusiłam się jeszcze na kilka orzeszków solonych

A z takich ciekawostek co tam się dzieje u mnie ostatnio to:
Mam meeeega dużo nauki, ale jakoś sobie radzę,
Ostatnio rodzina(najpierw ciocia, potem wujek) sama powiedziała, że dużo schudłam, że bardzo chudziutka już jestem, mam ten sam rozmiar spodni co 12 letnia kuzynka (34),
Dziś kupiłam spodnie rozmiaru 32, są na mnie dobre ale mogłyby być troszkę luźnejsze, niech będą moją motywacją do zrzucenia!!!





spódniczka rozm. 32
A co tam u Was słychać, jak tam szkoła, praca, wasze cele?
Wszystko w porządku? Jak samopoczucie?
Buziaczki
XYZ


środa, 17 października 2018

Miałam napad, ile przytyłam?

18.10.18
Hej

Pewnie jak się domyślacie oszukałam przeznaczenie- inaczej bym była zbyt załamana żeby pisać haha. Wchodząc dziś na wagę nieźle się zdziwiłam- zamiast przytyć schudłam, niedużo bo tylko 300g ale jednak WOOW, nie ma dodatkowych kilogramów. Teraz pytanie- dziś nie jeść nic czy kontynuować baletnicę z serkami wiejskimi i jogurtem naturalnym? Zastanawiam się czy znów zrobić dzień głodu czy jednak lepiej nie i walczyć dalej...
Jeśli chodzi o spalanie to wzoraj jedynie porobiłam brzuszki, tyle z moich ćwiczeń
Trzymajcie się chudziutko!!
Buzi
XYZ




Siedzę i płaczę, chyba potrzebuje jakiejś pomocy...

17.10.18
Hej

Nie wiem jak mogłam, jak w ogóle to zrobiłam ale miałam atak.
Tak, w trakcje baletnicy, tak już spierdoliłam, tak nawet tego porządnie zrobić nie potrafię.
Poszłam do kuchni, zjadłam 2 garści pikantnych krakersów, 2 kinderki(te czekoladki od kinder), 2 merci, jedną kulkę ferrero i jednego pierniczka.
Siedzę i płaczę, przysięgam nienawidzę siebie, nienawidzę tego kim jestem. Nawet schudnąć nie potrafię. Dziś rano miałam taką piękną wagę, a już jutro wchodząc na nią zobaczę coś czego w życiu zobaczyć bym nie chciała- dodatkowe kg. Nie wiem jak mogłam tego dopuścić, nie wiem. Co ja mam teraz do cholery zrobić? Chciałabym to zwrócić jednak mama usłyszy, a już się czegoś domyśla. Powinnam się uczyć, a nie mam siły ani ochoty. Odinstalowałam facebooka i instagrama- nie zasługuje na to, nie pobiorę ich dopóki nie schudnę. Dopóki się nie ogarnę.

Wstydzę się siebie, wstydzę się tego co robię.
Dlaczego inne dziewczyny dają radę? Dlaczego mi się nie udaje?
Jutro niczego nie zjem, nie zasługuje.

A wiecie co jest najgorsze? Wciąż mam ochotę na te krakersy- tak bardzo chciałabym je zjeść.
Śmieszne jest to, że ja jednocześnie uwielbiam i nienawidzę jedzenie. Tak się da?
Proszę, pomóżcie mi... Co ja mam ze sobą zrobić? Jestem gruba jak świnia...

XYZ

Produkty zero kalorii

17.10.18
Hejka!
Piszę do Was takim było pościka. 
Dzisiaj natrafiłam na stronę zerokalorii.pl (https://zerokalorii.pl/), znajdują się tam produkty mające 0kcal, lub ich minimalnąilość (np. Makaron 7 kcal na 100g). Poczytałam trochę w tym o jedzonku i niby faktycznie do prawda, nie zawiera go żadnych kcal. 
Szczerze mówiąc, mam ochotę od razu zamówić ciastka, makarony, galaretki, masło orzechowe (!!!) ale boje się, że wszystko może wydawać sporym kłamstwem.  
Słyszeliście kiedyś o czymś takiego? Co o tym sądzicie? Może ktoś z Was kupował kiedyś takie produkty?

Podrzucam wam link do strony, na której napisano '' Całą prawdę '' o tych właśnie produktach: https://zerokalorii.pl/blog/cala-prawda-o-produktach-zero-kalorii/


PS moja baletnica wciąż trwa, rano ważyłam 51,3kg (zaczynałam z 53,1, dziś mam 3 dzień)

wtorek, 16 października 2018

Baletnica, szkoła, kiśle!

16.10.18


Hejka!

Dziś po tygodniu przerwy poszłam do szkoły, napisałam sprawdzianik z lektury i dostałam 9/10pkt!
Wczoraj nie miałam zbytnio siły i ochoty jej czytać ale dałam radę! Napisałam też kartkówkę z biologii i w sumie jestem zadowolona z tego jak mi poszło, liczę na 5 😅
Muszę jeszcze nauczyć się na zaległą kartkówkę z historii, prawdopodobnie będę pisała ją w czwartek, więc chyba dziś zacznę. Nie mam ochoty ale jak trzeba to trzeba!

Mimo, że wiele osób mi odradzało w poniedziałek zaczęłam baletnicę. Wczoraj dzień minął mi baaardzo szybko, więc nawet nie odczułam tego, że jestem całkowicie bez jedzenia. Dziś troszkę się dłuży ale ogólnie czuję się dobrze. Zaczynam odczuwać głód, ale już jutro rano będę mogła zjeść serek wiejski więc dam radę! Myślicie, że mogę dodać do jogurtu naturalnego łyżeczkę cynamonu?
Zarówno wczoraj jak i dzisiaj dzień zaczęłam od kawy z  odrobiną odtłuszczonego mleka. Ćwiczenia wczoraj odpuściłam, dziś może zrobię brzuszki, ale nie chcę zbytnio się przemęczać.
Startowałam z wagą 53kg(wiem, przytyłam przez weekend), dziś rano ważyłam już 52. 
A i niestety prawdopodobnie 5 dnia zamiast ziemniaków zjem trochę owoców- idę na uroczystość rodzinną i no będę z rodzicami, będą zwracać uwagę na to, że nie jem więc zrobię chyba zamianę i ten dzień zjem sałatkę owocową (jak najmniej, jeśli dam radę to nie zjem). 
Jestem strasznie ciekawa jak tak naprawdę działa ta dieta, czy faktycznie zrzucę jakieś kilogramy.
Trzymajcie kciuki!!!

Byłam dziś w markecie, kupiłam sobie galaretkę, jakiś budyń i kiśle(oczywiście wszystko z jak najmniejszymi kaloriami, spędziłam na tym dziale 25 minut ale cóż), będą taką moją motywacją na baletnicę- obiecałam sobie, że po niej pozwolę zjeść sobie któreś z nich. 
Zdziwiła mnie jedna rzecz- porcja kiślu z Winiary, z dopiskiem 'z cukrem' ma 69kcal, a porcja 'FIT' kiślu z Delecty ma 97kcal, tak samo widziałam kiśle innych firm(?) te z dopiskiem 'bez cukru' miały około 100 kcal. Jak to z tym jest? 

Buziaczki
XYZ

sobota, 13 października 2018

Te napaday to chyba z bezsilności
Chcę już poniedziałek, chcę już baletnice

POMOCY!!!

13.10.18

Cześć,
Dziś tak króciutko. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że moja waga bawi się ze mną w chowanego- pól kilo cały czas się pojawia i znika. Jem mniej, ograniczam się, a ona wciąż taka sama. Nie mogę zejść poniżej 52kg. Co robić? Jak pewnie wiecie zaczęłam ostatnio ćwiczyć, więc spalam to co zjadam. Co teraz??? Naprawdę nie wiem o co chodzi i jak z tym wygrać.

Co może mi pomóc schudnąć?
Czy baletnica da radę? Czy lepiej z nią nie ryzykować? 😔😥

Buzi
XYZ

piątek, 12 października 2018

A ty? Akceptujesz siebie?

12.10.18

Cześć,

Jak to jest z tą całą akceptacją? Co należy zrobić żeby polubić samego siebie? Dlaczego w innych ludziach dostrzegamy tyle zalet, a w sobie nic, tylko wady? To chyba oni nas niszczą. Każdy powinien być równy, powinien lecz nie jest. Ile osób cierpi z powodu hejtu? Z powodu społeczeństwa, które dąży do ideału. Setki? Tysiące? Miliony? Właśnie to uświadamia nam, że tak naprawdę nikt nie jest taki sam, nie na tym samym poziomie. Pokazuje nasze negatywne cechy, których tak bardzo pragniemy się pozbyć. Schudnąć/przytyć, przefarbować/ściąć włosy, zrobić doczepy? Nałożyć okulary, kupić soczewki? Ale halo, zawsze znajdzie się coś do poprawy. Nigdy nie będzie tak jakbyśmy tego chcieli. To boli... Naprawdę, boli. Jak to zwalczyć? Czy jak schudnę będę dumna z tego jak wyglądam?

Wczoraj wieczorem wrócił mój tata z całą reklamówką słodyczy, nie musicie pytać jak to się skończyło. W pewnym momencie wyczułam jakby umiar, ale i tak przesadziłam.
Potem pół nocy ćwiczyłam- ponad 1000 pajacyków, mnóstwo przysiadów i pare brzuszków. Koszmar ale poczułam się po tym troszkę lepiej. Miałam wam o tym nie pisać, ale kogo chcę oszukać?
Dziś znów nie było lepiej- miałam idealnie wszystko wyliczone, jednak pojechałam z rodzicami na miasto, pozałatwiać parę spraw, skończyło się w kebabie. NIE, nie zjadłam go, wzięłam niby sałatkę. Bez sosu. Ale mam ogromne wyrzuty sumienia, bo zjadłam z niej trochę fety i kurczaka... nie dużo, pilnowałam się, skupiłam na pomidorach, ogórkach i sałacie. Jednak czuję, że przekroczyłam. Miało być 100, liczę tak od 200-300 kalorii, nie wiem dokładnie. Jutro niestety idziemy razem na kolacje- już zaplanowałam sobie sałateczke, poszukam jak najmniej kaloryczną...
Dziś w sumie zjadłam:
  • 2 wafle gryczane sól morska i chia (łącznie 35kcal)
  • sałatka (kapusta pekińska, ogórek, pomidor, kilka kostek fety, kilka kawałków kurczaka)
  • a i wzięłam 5 frytek, rodzice mi zamówili porcję, musiałam ruszyć żeby nie było (są policzone już w kcal)
Później poszliśmy razem na rower- nie mogłam pojeździć tyle ile bym chciała, aplikacja pokazała mi spalone 343 kcal. Zrobiłam też 100 pajacyków i pewnie dziś w nocy będę je robić. Myślę, że mogę znów dojść do 1000.


Z dobrych wieści kupiłam dziś przecudowny płaszczyk, przymierzałam na początku M, babeczka do mnie podbiegła i z uśmiechem ,,Taka szczuplutka, topisz się w nim, weź najmniejszy'' i uwaga! Wyszłam ze sklepu z płaszczykiem rozmiaru XS, gdzie zawsze wszystkie kurtki, bluzy i kardigany miałam M-L.

Obiecuje wam, dziś nie dam przejąć nad sobą kontroli! Dziś niczego nie tknę. Jutro zjem tylko sałatkę. Jeszcze nie jestem pewna, ale chyba od poniedziałku zaczynam baletnicę. Tak.

Buzi
XYZ

                                                                                      

czwartek, 11 października 2018

Może jednak te 300 kalorii to wcale nie jest zbyt dużo?

11.10.18


Hej,


Zastanawiacie się czasem czy osoba, o której wciąż nie możecie zapomnieć, która mimo wszystko jest jakoś tam dla was ważna, choć przez chwilkę o was pomyśli? Tak mnie to okropnie męczy...

Dziś piszę do was w o wiele lepszym nastroju niż wczoraj, kiedy byłam wykończona zarówno psychicznie jak i fizycznie. Rano BMI pokazało mi 17,99 co tak mnie nakręciło do działania!
Znów zostałam w domu, trochę odpoczęłam, zjadłam, obejrzałam seriale, posprzątałam i poćwiczyłam. W sumie zrobiłam 500 pajacyków, 250 skrętoskłonów, 200 półbrzuszków, 100 przysiadów i 1/3 spalania tłuszczu (15 minut, liczę ok 150kcal, na więcej nie miałam już niestety siły, muszę dodać, że mam problemy z nogami- od kilku lat nie uprawiam żadnych sportów, ani nie ćwiczę na wf, stąd mój brak kondycji). 
Jeśli chodzi o jedzenie to zmieściłam się w 300 kcal (dokładniej 297) i zjadłam:
  • Brzoskwinię w syropie /44kcal
  • Gotowane warzywa /62kcal
  • Chrupki kukurydziane /191kcal (niepotrzebne mi tu były, ale mama nalegała, rozumiecie....)
Wypiłam także jakieś 2,5 litra wody, więc mam powód do dumy! Ostatnio było maxymalnie 0,5l.
Wciąż zastanawiam się nad baletnicą- czy nie pociągnąć przez ten weekend 300 kcal i od poniedziałku nie spróbować. Boję się troszkę, że wykruszę się na początku i bum! znów nabiorę na wadze...... 

Muszę trochę bardziej skupić się na szkole- ostatnio myślę tylko o zrzucaniu kilogramów, ile bym dała za te swoje wymarzone 49 ahh





Buziaki!
XYZ

środa, 10 października 2018

Początek (pro-ana?)

10.10.2018
Hej.
     

         Może na wstępię napiszę o tym w jakiej formie będę dodawać moje wpisy, po co tak naprawdę to robię i podsunę wam kilka faktów o mnie.
         No więc jak już może zauważyłeś piszę w formie listu. Chcę tak właśnie prowadzić mojego bloga, uważam, że będzie to fajny sposób na przekazanie wam tak naprawdę wszystkiego co tam mi leży na duszy, bez jakichś barier, tak jakbym pisała do kumpla.
         I tutaj zaczynamy o tym dlaczego to robię. Ogólnie potrzebuję wsparcia, motywacji- takiego kopa do działania. Od ok miesiąca się odchudzam, zrzuciłam już 10kg, jednak to wciąż zbyt mało. Miewam napady, jem wtedy co popadnie, a potem nienawidzę siebie tak bardzo jak mój kot nienawidzi kąpieli. Jest źle. Wstydzę się siebie, jestem zbyt gruba. Dążenia? Chcę ważyć 49kg przy wzroście 170cm. Brakuje mi 3,5kg... Co to jest na tle tych 10, które już straciłam? Niby niewiele, a jednak sprawia mi to tak wiele problemów. 2dni temu miałam głodówkę, wczoraj napad(próbowałąm się tego pozbyć, jednak wywoływanie wymiotów mi nie idzie, spędziłam 40 minut w łazience i NIC) dziś chciałam wrócić do głodu, jednak popełniłam ogromny błąd- skusiłam się na pół bułki, 100kcal. Oczywiście popiłam zimną wodą z cytryną, zaraz lecę ćwczyć. Dziś nie zjem już niczego, obiecuję.
Teraz będę miała motywację- nie jeść aby móc do was napisać, aby was nie zawieść, aby nie zawieść Any.
       To chyba tyle jak na pierwszy post. Mam nadzieję, że się polubimy.

buzi
XYZ




Podsumowanie dzisiejszego dnia

10.10.18
Hejka,
Miałam dziś już nic nie dodawać ale w sumie czemu nie?
Ogólnie dzisiejszy dzień był hmm sami oceńcie:

  1. Nie poszłam do szkoły- czuję się okropnie zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym, widzę się tak strasznie grubą, mam wrażenie, że te wszystkie komentarze w szkole typu ''Taka chudzinka to Ci zimno, masz kurtkę'', ,,Giniesz w oczach'' są kierowane do mnie z pewnego rodzaju ironią? Widzę to jak wyglądam, nie jestem zadowolona, chcę schudnąć, a wydaje mi się, że wciąż tyje... 
  2. Przekroczyłam dzisiejsze kalorie. Zjadłam pół suchej bułki(o czym wspominałam rano), 150ml zupy warzywnej i 1,5 brzoskwini w marynacie. Wyszło mi 301kcal. 
  3. Wypiłam 2 szklanki zimnej wody z cytryną, herbatę i herbatę miętową. Nie zbyt dużo? Wiem, nie ma to niby kcal, jednak woda daje jakieś tam obciążenie tego organizmu, nie chcę jej zbytnio pić żeby waga nie rosła, ale z drugiej strony niby lepiej się chudnie podczas nawadniania organizmu, ile wy pijecie?
  4. Przyjechała do mnie babcia z maaaaasą słodyczy, nie tknęłam ani jednego z moich ulubionych ciastek. Nie zjadłam żelków ani nic takiego, sukces!
  5. Ćwiczyłam! Nowość. Zrobiłam w sumie 100 przysiadów, 220 pajacyków, 70 półbrzuszków, 120 skrętoskłonów +23 minutowe spalanie tłuszczu, które odnalazłam przeglądając YT. 
  6. Zimna kąpiel. Co o nich sądzicie? Czytałam, że zimna kąpiel to spalone 133kcal w ciągu 10 minut? To prawda czy zwykły mit? Bo szczerze mówiąc spróbowałam tego, siedziałam w lodowatej wodzie 20 minut, drętwiałam wychodząc, kręciło mi się w głowie, no ogólnie bardzo źle się po tym poczułam i nie wiem, było warto?

Jeśli chodzi o jutro to prawdopodobnie zjem sobię ważywka gotowane, gdzie 100 gram to jakieś 31 kcal. Może dobiję do 100. Zobaczymy. Chcę także kontynuować ćwiczenia, oh powodzenia dla mnie! Do szkoły nie idę, nie pokaże im się.

Stosowaliście kiedyś baletnicę? Jeśli tak to jakie były tego efekty +jak się czuliście w trakcie?

Ten post zamienił się w serię pytań, ale tak jak pisałam- próbuję nowych rzeczy, brakuje mi niewiele do osiągnięcia postawionego sobię celu i jestem w tym wszystkim nowa, chciałabym znać wasze zdanie na tematy, o których napisałam wyżej. Może macie jakieś ciekawsze sposoby na
utratę zbędnych kilogramów?


Trzymajcie się!
Powodzenia w realizacji waszych celów ❤
buzi
XYZ


                                                                                                                                                           
baletnica